sobota, 1 października 2011

Panika w moim wykonaniu

-Zaraz szlak mnie trafi! Jak to boicie się Klausa?-krzyknęłam do Franka
-Pani, no bo ja... ten no... my nie...-po chwili był przyciśnięty do ściany
-No mów! - wrzasnęłam do tego dekla
-Pani proszę- tym razem odezwał się milczący Aleks. Ja mu od powiedziałam pokazując swoje czerwone oczy.
-Zabije wszystkich na których ci zależy. Zniszczę cię, ale nnajpierw zabiję całą twoją rodzinę...- zaczęłam szeptać do ucha Franka. Mówiłam to nadzwyczaj spokojnie- Uwież mi ja nie żartuje. Masz czas do jutra, czekam na telefon-na koniec uśmiechnęłam się i zniknęłam. Poszłam sprawdzić te wina od Witka. Przecież nie muszą być wszystkie z krwią. Po drodze rozwaliłam siedem drzew i pełno krzewów. Sprawdziłam te wina i są czyste (nie które śmierdzą, a dla mnie krew pachnie). Muszę się w jego zamku ukryć. Matheo i Theo są u moich rodziców (tam na pewno są bezpieczni). Kurde co ja mam zrobić. Wiem jedno! Nie spełnię jak coś swojej groźby. W końcu żona Franka to Annabella moja przyjaciółka. Wczoraj dowiedziałam się że rodzice Patricka też znikneli.
-Wiesz dlaczego jesteś ważna?-usłyszałam głos Klausa za sobą. Nie przestraszyłam mimo tego że nie miałam broni.
-Owszem. Rodzice mi już dawno powiedzieli.- powiedziałam pijąc z szklanki krew.
-Czemu to zrobiłeś? Czemu wtedy mnie uratowałeś-powiedziałam siadając na latającym krześle.
-Już wtedy w wieku 3 lat, byłaś pisana do wielkich rzeczy.-powiedział siadając na przeciwko mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz