- No słucham cię, o co chodzi?-po drugiej stronie telefonu cisza- No gadaj, co się dzieję? Jesteś dowódcą naszych wojsk, a boisz się mnie?
-Pani... Pan Patrick zaginął- warknęłam i słychać było że Aleksander się prze straszył
-Widzieliście kogoś na miejscu?- spróbowałam być spokojna, aby go nie prze straszyć znowu. Od wielu setek lat jest tak, że nawet żołnierze boją się mi przeciw stawić. Szanuje tych co podejdą do mnie i prosto w twarz mi się sprzeciwią.
-Tak. Widzieliśmy księcia ...- widać było się bał się wymówić jego imię.
-Klausa- skończyłam za niego ledwo po wstrzymując się przed wybuchem gniewu.
-Tak
-Jest on u mnie w domu. Jestem nie daleko. Macie tam być natychmiast.- gdy skończyłam wydawać rozkazy rozwaliłam komórkę 3D(z 2079 roku) o ścianę.
-Złość piękności szko..-nie dokończył bo dostał wazą- ej dostałem tą wazę od Napoleona w...
-Kupiłam ci tą wazę w Chińskim sklepie- powiedziałam zanim dokończył, a następnie na poważnie dodałam- Patrick został porwany. Masz moje sztylety?
-Tak. Proszę- podał mi pas z 20 sztyletami( pierwsze 20 sztyletów) i drugi z 21 sztyletami (reszta)- czy nie uważasz że masz ich za dużo?
-Nie-powiedziałam i zniknęłam. Pędem ruszyłam do domu. Zobaczyłam mój cel i wyrzuciłam dwa najmniejsze sztylety, które mój przeciwnik zwinnie złapał.
-Sam ci je kupiłem- powiedział na dzień dobry i także rzucił je we mnie. Oczywiście ja je złapałam.
-Gdzie jest Patrick?-powiedziałam leciutko zmęczona po krótkiej walce.Walczyliśmy w sali balowej i byliśmy na różnych końcach (Klaus nieźle mną rzucił).
-Wsadziłem mu kołek w serce- gdy skończył ja byłam przy nim, trzymając w ręce mój ulubiony sztylet(ten ostatni).
-Gdzie on jest?-wykrzyknęłam i w tej samej chwili pojawiły się posiłki, a mój były mąż zniknął.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz