środa, 4 maja 2011

Wziąść prowiant i kase czyli wycieczka

Rano szykowałem się na wycieczkę do miasta horrorów w Wygiełzowie o 7 rano była zbiórka po przeczytaniu obecności udałem się z klasą do autokaru nagle szarpnęło nami i wszyscy zaczęli krzyczeć :
- AAAAAAAAAAAAA pproszę ppana tu jest coś nie tak - powiedział Marek
Sięgnąłem po gwizdek i uspokoiłem klasę :
- Spokojnie to jest część horror city więc usiądźcie.
Uczniowie usiedli ale mnie nie przekonuje ta część przedstawienia stanowczo.
Kiedy byliśmy na miejscu powiedziałem :
- Okej teraz dobierzcie się w pary i za mną jeżeli się zgubicie będą was dręczyć koszmary bo jak mówi legenda był tu cmentarz blablabla.
Zaczęliśmy od   nawiedzonego domu babci Pajet  kiedy o 12 powiedziałem :
- Oki teraz idziemy zwiedzać grobowce i nawiedzony dom masakry 
- Nie beze mnie - odpowiedziała cała klasa chórkiem
Pomyślałem że dzieci pójdą na lody z panią Ludwiczkom a ja rozejrzę się po starym domu coś było nie tak jak na moje myślenie obeszłem cały dom i nie znalazłem wejścia więc kopnąłem w jakąś ścianę.i nagle hokus pokus otworzyły się zwiedziłem cały do wszedłem na górę i był tam jakiś kryształ nagle "Y" i upadłem na ziemie nie mogłem się ruszyć jakby mnie to osłabiało zjawiła się Ilona nie wiem jak tu się znalazła :
- Co ty tu robisz ???
- Opalam się 
- Aha 
- Wez ten kamień szybko 
- Oki oki
- O dzienks 
Schowała go do torby a ja opuściłem dom w autobusie nagle coś mnie wzięło zaczynałem się zwijać z bólu :
- Co panu jest ???
- Co nie nic mi nie jest to tylko mały ból
Wtedy zobaczyłem że Wanda ma ten kryształ
Nagle przestało i zapytałem :
- Gdzie zdobyłaś ten pierścień ?
- Ładny prawda 
- Tak tak bardzo 
Kiedy przyjechałem do domu zaczołem o nim czytać 
Tybatiminiusz- kryształ różowy chroniący przed duchami,zjawami i śmiercią
Oki okazało się że jest na to lekarstwo ino trzeba je pić codziennie ale z czego to dziadostwo się zrodziło.Nagle ktoś zapukał do drzwi pod drzwiami zobaczyłem małego kotka persa i była kartka :
Proszę się nim zaopiekować u mnie nie ma warunków bardzo proszę.
Pomyślałem że go wezmę do siebie najpierw zadzwoniłem do weterynarza później do mojego kolegi który ma sklep ze zwierzakami po rzeczy dla niego za 2 godziny przywieźli ale ja nie sądzę aby tak warty kot został komuś nieznanemu oddany przeczuwałem Nikole.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz